Życie. Ludzie zaczynają je od płaczu. Ale potem jest lepiej. Potem śmieją się i mają szczęśliwe życie.
-Elso?-powiedziała starsza kobieta.-Chcesz zobaczyć swoją młodszą siostrę?
Mała Elsa wbiegła od razu do komnaty. Na łóżku leżała kobieta. Obok siedział mężczyzna. Oboje spoglądali na kołyskę.
-Kochanie...-powiedział cicho mężczyzna.-Poznaj Annę.
-Ania!-krzyknęła szczęśliwa dziewczynka.
-Cii...-uciszyli ją rodzice- Ona teraz śpi.
Podeszła do kołyski. Leżała tam dzidziuś jak z bajki. Okrąglutka twarz pokryta była piegami. Uśmiechnięta Elsa zaglądała do kołyski. Nawet nie zauważyła, kiedy ze szczęścia zamroziła część kołyski. Anna zaczęła płakać. Dziewczynka gwałtownie się odsunęła.
-Elso, chyba...powinnaś już iść nasze panie muszą odpocząć-powiedział ojciec małej.
Spojrzała jeszcze na rodziców i grzecznie udała się do pokoju. W ich oczach pierwszy, ale nie ostatni ujrzała strach.
Położyła się do łóżka. Obudziła się w środku nocy. Na jej parapecie siedziała zakapturzona postać, wpatrująca się w zorze polarną.
-Kim jesteś?-powiedziała dziewczynka siadając na łóżku.
-Z tego co wiem-zaczęła postać-jesteś tu księżniczką. A one najpierw się przestawiają, a dopiero potem pytają o godność drugiej osoby.
-Masz rację-dziewczynka zsunęła się z łóżka.-Jestem Elsa z Arendelle-ukłoniła się.-A ty?
-Jestem Jack Frost-podał jej rękę. Ona odsunęła się szybko.
-Nie podchodź!-rzekła.
-Dlaczego?
-Bo jestem niebezpieczna i mogę ci coś zrobić.
-A cóż takiego? Mogłabyś mi pokazać?
Elsa wyciągnęła małe rączki przed siebie. Zaraz pojawiła się między nimi mała, magiczna kula, wokół której latały płatki śniegu.
Chłopak uśmiechnął się i kucnął przy niej. Wytworzył podobną kulę. Ta jednak była o wiele większa i latały wokół niej o wiele większe płatki śniegu.
Dziewczynka patrzyła to na niego, to na kulę. Z otwartą buzią stała tam i nie mogła oderwać od niego wzroku.
-Skoro ty jesteś niebezpieczna, ja też.-powiedział chłopak i ponownie wyciągnął dłoń w jej stronę. Ta uścisnęła ją.
Od tego momentu widywali się już co noc.
Elsa pierwszy raz kogoś skrzywdziła. Siostrę. Kogoś, kogo tak bardzo kochała. Z jednej strony była bardzo smutna dlatego, że już nigdy więcej nie zobaczy siostry. Z drugiej jednak była zadowolona, że już nigdy więcej nie zrani siostry.
-Jack!-zawołała w nocy.
-Co się stało?-nagle zjawił się chłopak.
-Jestem niebezpieczna! Ja nie chcę! Anna!
-Ci...Uspokój się. Będzie dobrze.
Chłopak przytulił dziewczynkę. W jego obecności zawsze była spokojna. Czuła, jakby był jej bratem.
-Już dobrze. A teraz idź spać.
-A opowiesz mi bajkę?
-Dobrze.
Jack swą mocą wyczarował magiczne zwierzęta i postacie. Zaraz w jej pokoju pojawiło się kilkanaście bajek, a ona sama zasnęła.
Przychodził do niej nawet w dzień.
-Jack, mógłbyś mi podać Hiacyntę?-mówiła Elsa.
-Do kogo mówisz, kochanie?-zapytała mama małej.
-Do Jack'a, mojego przyjaciela.
-Przyjaciela?
-Tak. Wiesz mamo, ma taką samą moc jak ja. On nie ma siostry, ani brata.
Mówiła o nim coraz częściej. Rodzice w końcu stwierdzili, że to nie wyimaginowany przyjaciel, a choroba psychiczna.
-Więc twierdzisz-mówił obcy pan, którego rodzice nazywali psychologiem-że masz przyjaciela, który ma taką moc jak ty?
-Tak, już mówiłam.-powiedziała Elsa.-Jest ze mną, odkąd urodziła się Anna.
Ale pewnego dnia zaczął przychodzić coraz rzadziej. Ale i tak Elsa nie przestawała o nim mówić.
-Musicie jechać?-spytała nastolatka.
-Musimy. Kiedy wrócimy wszystko się zmieni. I będzie lepiej. Obiecujemy.-powiedziała mama i przytuliła córkę.
Jej rodzice zaginęli. Może umarli.
-Jack!!!-krzyczała zdenerwowana Elsa.-Gdzie jesteś?!
-Co się stało, mrożonko?-pojawił się nagle chłopak na parapecie.
-To przez ciebie!
-Co przeze mnie?
-To przez ciebie moi rodzice umarli! Oni chcieli się ciebie pozbyć! Gdyby nie ty, nie popłynęliby tam!
-Hej, hej, hej...To nie moja wina. Przecież...
-Wynoś się. Wynoś i nigdy nie wracaj!
-Jesteś zdenerwowana. Na pewno tak nie myślisz!
-Nie myślę?! Moi rodzice nie żyją! Gdzie byłeś, jak cię wołałam?! Gdzie jak cie potrzebowałam?!
-Posłuchaj, w moim życiu coś się zmieniło....
-Co?! Nie chcę cię znać! Nie przychodź już nigdy więcej.
Gdy ją opuścił przestałą panować nad mocą. Nie miał już kto ją uspokajać. A wtedy bała się jeszcze bardziej. I koło się zamykało. W końcu uciekła.
Sprawa wygląda tak:
4 komentarze-Zaczynam PISAĆ następny rozdział
Waw... ale jak już pisałam na tamtym blogu nie skomętuje więcej.
OdpowiedzUsuńMmmm zapowiada się ciekawie. Ja po prostu uwielbiam jak główna bohaterka się wkurza, nie ważne czy ta osoba jest winna czy też nie.
OdpowiedzUsuńWybacz, że nie skomentowałam na tamtym blogu, ale chcę wykrzesać z siebie jakiś minimalnie dłuższy wywód, więc odłożyłam to na jutrzejsze popołudnie.
Piękny. Wszystko ładnie połączone (historia elsy i jacka). Jestem ciekawa następnego rozdziału, ale sobie jeszcze poczekam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wesołych wakacji życzę :)
Mira
Haha super rozdzialik woaaaa ^^ ;-;
OdpowiedzUsuń