czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 9


Szczęśliwa, a jednocześnie nieco przestraszona Elsa ''odmroziła'' basen. Potem pobiegła prosto do swojej kwatery.  Była otwarta, a wewnątrz było ciemno. Popchnęła lekko drzwi i zaświeciła światło. Na jej ulubionym krześle obrotowym siedział...Lukas. Nie uśmiechał się, nie był też zły ani smutny. Jego mina nie zdradzała niczego. W palcach przewracał jakiś metalowy przedmiot. Spojrzał na Elsę. Jej radość uleciała w jednej sekundzie. Zaczęła teraz szybko oddychać. Odruchowo zrobiła krok do tyłu. Mężczyzna wstał i podszedł do niej. Delikatnie sięgnął pod bluzkę, a właściwie ją odchylił. Serduszka tam nie było. Teraz Elsa była już całkowicie przerażona. Złapała drzwi i chciała wybiec, lecz ten puścił ku nim kulę ognia, która zamknęła je i stopiła zamek. Doskonale wiedziała, co może zrobić jej ogień. Dlatego potulnie usiadła na łóżku gdy skinął ręką. Usiadł naprzeciwko niej i spojrzał jej w oczy. On wiedział. Nie wiedziała skąd, ale wiedział.
-To ten nowy prawda?-spytał w końcu opierając się na krześle.
-Lukas...-chciała wytłumaczyć Elsa.
-Przestań! Czy to ten nowy?!
-Tak...
-Kiedy...kiedy to się zaczęło?
-Znam go od dziecka, ale...od kilku dni, od pocałunku...
-Kochasz go?-do jego oczu spłynęła łza.
-Tak.
Złapał ją za rękę, potem odsłonił swój obojczyk. Nadal widniało na nim czarne serce. Elsa dotknęła go opuszkami palców.
-Moje nie znikło. Ja nadal cię kocham. I zawsze będę kochał. Dlatego nie mogę pozwolić, żebyś była nieszczęśliwa. Skoro go kochasz...Biegnij do niego. Teraz. On też powinien wiedzieć, że go kochasz nie?
Elsa pogładziła go po policzku.
-Jak...Jak się dowiedziałeś?
-Podsłuchałem. Tam, na basenie. A teraz idź.
Ucałowała go w czoło. Następnie zdjęła pierścionek i położyła go na rękach Lukasa.
-Daj to tej, która będzie ciebie godna.
Potem wybiegła z pokoju. Magicznie zmieniła swój kombinezon na świeższy, poprawiła też włosy i od razu pognała do kwatery Jack'a. Otworzyła z impetem drzwi, ale nikogo tam nie było. Łóżko idealnie pościelone, żadnych śladów. Co mogło się stać? Może jest na którejś z sal? Wyszła i zastanawiało się, kiedy nagle usłyszała czyjś głos.
-Co?-spytała prosząc o powtórzenie.
-Mówiłam, że już go niema-odpowiedziała wiecznie niezadowolona Ines.-Wyjechał. Dziś rano. Powiedział, że skoro i tak nie robicie na nim żadnych eksperymentów, nie ma czego tu szukać. A dzieci nie mogą czekać. Sama rozumiesz. To...Strażnik.


BARDZO WAS PRZEPRASZAM!!! Nie miałam neta, więc rozdział dopiero teraz. Przeczytałam w tym momencie tyle wspaniałych blogów. Poznałam tyle wspaniałych historii....No dobra już komentujecie nie zanudzam

3 komentarze:

  1. Hihi.
    Ale jak to wyjechał?! Indes- won mi z kwatery! Już nie chcę Cię tu widzieć! NIGDY!!! A El niech... No nie wiem! Leci! Biegnie! Co kolwiek! JACK MUSI WIEDZIEĆ!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jack wracaj ! Już ! Albo niech Elsa pobiegnie za nim . Wspaniały rozdział I czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Elsa szukaj go!!!! super opowiadanie... A teraz wybaczcie bo Jde czytać kolejny rodzdział :-)

    OdpowiedzUsuń