Wezwano Elsę do kwatery numer 27. Do kwatery Ines. Podobno zdążył się tam jakiś wypadek. Elsa dobrze wiedziała, że na przeciwko jest pokój Jack'a, ale ostatnio nie widywała go w ogóle. Przez chwilę myślała, że odpuścił.
Bez eskorty szła przez kolejne kręgi. Czasami przechodziła obok innych, czasami zatrzymywała się, by porozmawiać. I tak po około pół godzinie dotarła do kwatery Ines.
-Ines!-krzyknęła od wejścia.-Ines co się stało?
-Co on w tobie widzi?-usłyszała głos wychodzący z cienia.
-Ines...?
-CO masz w sobie? CO to takiego?
-Nie rozumiem o co ci...
-Nie?! To sobie przypomnij! Jack ryzykował życie dla takiej pokraki jak ty! Jest Strażnikiem, a wolał zaryzykować dla ciebie, aby TOBIE sprawić przyjemność! A ty tego nie widzisz. Ty tego nie czujesz?! Elso, obie wiemy, że to wszystko kłamstwo! Lukas?! Wybrałaś swoje zupełne przeciwieństwo? Jesteś śmieszna, Elso!
-Mylisz się, Ines. Nigdy nic nie czułam do Jack'a. On był...tylko przyjacielem.
-Ha, ha, ha! Okłamujesz sama siebie! Ale wiesz co? Wcale nie jest mi żal takiej żmii jak ty. Żal mi biednego Jack'a, który teraz jest cieniem człowieka, bo zostawiła go jego miłość. Wiem dobrze, że od małego cię widywał.
-Wiesz?
-Oczywiście, że tak! Powiedział mi. Wszystko mi powiedział. Codziennie mówi. O twoich włosach, oczach, o tym, jak bardzo cię kocha i jak bardzo chciałby być teraz przy tobie, obejmować cię całować... Bleh! Wstydź się Elso! Wstydź!
Zapłakana Elsa wybiegła z kwatery. Słowa Ines tak dogłębnie nią wstrząsnęły, poruszyły... Biegła teraz w stronę kwatery przyjaciółki-Melisy. O tej porze najprawdopodobniej była w sali do ćwiczeń, albo na basenie, ale i tak chciała spróbować.
Z hukiem otworzyła drzwi. Wewnątrz nikogo nie było. Tak jak przypuszczała. Tupnęła ze zdenerwowania i ruszyła do kręgu mocy nadzwyczajnych.
-Alec!-z hukiem weszła do kwatery przyjaciela.-Natychmiast zabierz mnie do Melisy!
-Cukiereczku, możesz powiedzieć po co?-mężczyzna wylegiwał się na sofie, co chwilę wyginając niczym kot.
-Nie pytaj po co, tylko mnie tam zabierz! Ale już!!!
-Hej, ciasteczko, nie denerwuj się tak, już cię tam zabieram.
-Bardzo dobrze.
Alec zeskoczył z łóżka szybkim ruchem, niczym zwierzę. Zawsze był leniuchem, który całymi dniami wylegiwał się w swoim pokoju. Elsa jednak wiedziała, że stać go na więcej niż tylko czwarty batalion, tylko mu się nie chciało. Po za tym miał nawyk mówienia do ludzi jak do jedzenia.
-Trzymaj się babeczko.-powiedział z zadziornym uśmiechem.
-Nie nazywaj mnie tak, jakbyś zaraz miał mnie zjeść-odgryzła się.
Miała rację. Melisa była na basenie. Teraz wylegiwała się na sztucznym słońcu i z słuchawkami na oczach robiła śmieszne miny.
-Dzięki Alec-pożegnała przyjaciela i od razu ruszyła w stronę Melisy. Coś tam jeszcze za nią krzyczał, jak zwykle o jedzeniu i coś tam o zasadach. Elsa jednak szła do przodu z zapartym tchem. Usiadła na leżaku obok przyjaciółki, która i tak jej nie widziała.
-Melisa...-powiedziała, a z jej oczu znowu zaczęły płynąć łzy.
-Ja...tu...tu...tu....kocham...tu..tu...tu...cię....-usłyszała piosenkę z ust Melisy.
-Melisa.
-Ty...tu...tu...tu...kochasz...tu...tu...tu...
-Melisa!-Elsa dotknęła jej nadgarstka.
-Zimno-odskoczyła.-Dżizas El, przestań...O...Mój...Boże...Elsa...
-Co?!
Melisa pokazała palcem przed siebie. Woda, piasek, ściany, ludzie...Dosłownie wszystko było zamrożone.
-Nie miałaś ataku od...odkąd...no wiesz...-dziewczyna złapała Elsę za rękę.
Ta przytuliła ją i zaczęła głośno szlochać.
-Co się dzieje? El?
-Co? Co?! Moje życie się wali. Przez Jack'a. Przez niego!
-Nie rozumiem...
-Boże...Melisa słuchaj. On się tu pojawił. I wtedy zaczęło dziać się coś niedobrego. Widziałam w nim coś...co mnie do niego przyciągało. Jego oczy...takie tajemnicze, głębokie. I on...ja...my....się całowaliśmy. Myślałam, że nie zrobi to na mnie żadnego wrażenia, ale... To było...nie przeżyłam tego nigdy wcześniej. Nawet z Lukasem. Chciałam, żeby to trwało, ale czar przestał działać i...i ja mu powiedziałam, że mam Lukasa, a on się załamał i jeszcze to...-Odkryła dekolt gdzie po prawej stronie widniało malutkie, czarne serduszko.-Wiesz, co to jest?!
-Oczywiście, zrobiliście ten sam tatuaż w dzień swych zaręczyn na znak nieprzemijającej miłości.
-Tyle wiesz ty. Prawda jest taka, że to nie tatuaż, a wypalenie skóry. Magiczne. Miało być znakiem miłości. Dopóki nie przeminie. Ale spójrz-podeszła do krańca basenu i dotknęła zamrożonej tafli. Lód rozpłynął się, nie całkowicie, ale pozostawił po sobie wodę. Zamoczyła tam rękę i potarła serduszko, które od razu znikło.-Zmyło się. Bo to marker. Pisak rozumiesz?! WYPALENIE SKÓRY znikło. Zaczęło się od pocałunku. Wtedy zanikało. Jak to możliwe?!
-Elso...Zakochałaś się. I tyle. To nic złego...
-Nie rozumiesz...Ja mam narzeczonego. I go ko...ko...
-Nie potrafisz powiedzieć kocham? Nie kochasz Lukasa?
-Nie...Kocham Jack'a. Pragnę, by był przy mnie. By mnie co rano przytulał, co wieczór całował na dobranoc. Pragnę co nocy czuć jego zapach, co dnia widzieć jego oczy. Kocham go. Ale...Nie mogę się z nim ożenić. Jest Strażnikiem. A poza tym, gdyby Lukas się dowiedział...Dobrze wiesz jakie ma moce. Mógłby mnie nimi zabić.
-Jak możesz tak myśleć? On cię kocha. I dlatego nie możesz go okłamywać. Powiedz mu prawdę.
Słuchajcie właśnie coś zrozumiałam. To gadanie, że dzięki 4 komentarzom będziecie mieli wcześniej rozdział...to wymuszanie. Nie chcę, byście myślały o mnie jak o kimś, kto za wszelką cenę próbuje się wybić. Tak naprawdę cieszę się z tego, że ktokolwiek mnie czyta i że to się w ogóle podoba. Przepraszam was za to i dziękuję, że i tak komentujecie.
Nie ma sprawy jeśli chodzi o te komentarze.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału- boziu.... El... Biegnij do niego- do Lukasa! Powiedź mu! I Jack'owi też! A ty Ines- ogarnij się! Nie mogłaś jej tego powiedzieć spokojnie?! Po ch....rę tak krzyczałaś?!
ILE MAM CZEKAĆ NA KOLEJNY ROZDZIAŁ???!!! <MAM NADZIEJĘ ŻE NIE DŁUGO! BO NIE WYTRZYMAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
<3
Rozumiem Cię. Też mam problem z komentarzami. Rozdział super. Elsa biegnij do niego! Na co czekasz! ? Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój nowy blog o Jelsie Ostrość lodu
OdpowiedzUsuńKeepcalmandlovejelsa.blogspot.com
Wiesz dobrze, że twoje rozdziały są cudowne, a blog genialny, ale i tak będę to powtarzać.
OdpowiedzUsuńDo tego nominuję cię do LBA!
Więcej u mnie
http://frozenlifejackfrost.blogspot.com/
Zamrażam i pozdrawiam!!!
Nie przejmuj się komentarzami. Mogą być nawet dwa lub jeden, ale prawdziwy- uwierz mi. Wiele osób nawet nie czyta, a komentuje wymuszenie.
OdpowiedzUsuńRozumiem cie, bo często tak ja też miałam, zę nikt nie komentował.
Spokojnie to twój świat, a z nami tylko go dzielisz.
Będzie zawsze ktoś, kto ci to przypomni, że piszesz genialnie.
Nie zadręczaj się, bo nie warto, taki internet!!!
Pozdrawiam cię i Zamrażam!!!
WOW
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Elsy ....ale nie rozumiem wypalenie skóry a potem flamaster...o co chodzi???
Boski rozdział czekam na next!
~Willow (kiedyś Kiniaa)
Zgadzam się boski Rodzdział jak zwykle nic dodać nic ująć ❤
UsuńMam nadzeje że odwiedzisz muj blog- Jack-i-Elsa-m.blogospot. com
Na cora-mrozu-i-lodu.blogspot.com jest fanart, dotyczący tw bloga "co przeżyła Isabelle?"
OdpowiedzUsuńC.K.
Biedna Elsa.....Super Rodzdział super i jeszcze raz super !!!Kocham cie i twoje opowiadanie(Bez kojarzeń XD)Pozdruwki i całuski mroźne.;-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń47 year old Systems Administrator II Sigismond Aldred, hailing from Listuguj Mi'gmaq First Nation enjoys watching movies like Conan the Barbarian and Embroidery. Took a trip to Coffee Cultural Landscape of Colombia and drives a Ferrari 375 MM Berlinetta. sprawdz te strone
OdpowiedzUsuń